środa, 29 maja 2013

Co to jest wolność.

-Człowiek, który nie jest wolny, nie jest szczęśliwy.

Od nie wiem jak długiego czasu uważam to zdanie wyżej za prawdziwe. Ale nigdy się nad nim dłużej nie zastanawiałem. Co więcej, bezrefleksyjnie przyjmowałem to twierdzenie, ale nigdy nie postawiłem pytania - Co to znaczy być wolnym?

Niedawno z jednym anonimowym dla mnie masonem, wymieniłem mail. Pytałem go o publikacje ze strony masonerii polskiej, on coś tam odpowiedział, ale ciekawe w tym było, że dwa razy powtórzył w krótkim mailu sentencje- "Czyń co chcesz czynić, niech będzie twoim prawem"- czy jakoś tak. W sumie w różnych wersjach, jest to definicja współcześnie pojmowanej wolności człowieka. "Róbta, co chceta" czy "Wolność człowieka ogranicza tylko inny człowiek", to w zasadzie inne definicje tego samego, co mi napisał i zarazem popularne stwierdzenia odnoszące się do wolności, rozumianej jako brak ograniczeń. Brakiem ograniczeń rozumiem, że np. jeśli chce wypić dziesięć piw i pije za swoje, to nikomu nic do tego, jestem wolny. Tak samo, jeśli chce się przespać z jakąś panienką i ona tez chce, to moja sprawa, bo jestem wolny. I tak dalej w tym stylu. Więc należałoby zdefiniować wolność, tak jak już to opisałem, jako brak ograniczeń i swobodę.

No ale jest pewien problem. Odwracając -  Nie można nazwać nieszczęśliwym człowieka, który nie może wieczorem iść na piwo, bo akurat wypadła mu opieka nad dzieckiem. Nie wpada w rozpacz. Mówi, no trudno, pójdę następnym razem. Tak samo facet, który chciał zaliczyć panienkę na dyskotece, ale ona nie chciała, nie wpadnie w depresje, nie uzna swojego życia za koszmar z powodu jednej sytuacji. Oczywiście mówię tu o przypadku typowym. Ale chyba będę miał rację mówiąc, że pozbawianie ludzi możliwości spełnienia jakiegoś swojego pragnienia, nie sprawia, że zawsze stają się nieszczęśliwi. Czyli że wolność nie polega na spełnianiu swoich pragnień, bo jeśli którychś nie spełnimy, to wcale nas to nie unieszczęśliwi. Co więcej, ludzie mogą spokojnie zaakceptować, ze nie zrobią wszystkiego co zapragną. Nie będą podróżować w kosmos. Fruwać jak ptaki. Nie będą najlepsi w World of Tanks czy Counter Strike . Nigdy nie zagrają w FC Barcelonie czy Realu Madryt. I mimo to nie będą nieszczęśliwi, więc wolność to nie jest swoboda, definicja taka jest głupia i niepełna.

Tematem wpisu miał być kierunek wolności. Trochę źle to zatytułowałem, bo teraz chce zapytać, w jakim kierunku powinien iść człowiek, aby stać się wolnym i zarazem szczęśliwym. Bo przecież skoro "Moją wolność ogranicza tylko drugi człowiek", to aby być wolnym muszę to ograniczenie usunąć. Nie będę wolnym, bo gdy zapragnę wrzeszczeć o 2 w nocy, to człowiek, który obok mnie śpi zabierze mi tą możliwość. I rożne inne bariery postawi, wiec chcąc być wolny, muszę usunąć ograniczenia ergo usunąć ludzi z mojego życia. Nie raz czytałem, że prawdziwa wolność nie istnieje przez to, że ograniczają nas inni ludzie. Tylko że...

Nie zanegowałem tego pierwszego zdania. Zatem odpowiedzi na pytanie czym jest wolność, trzeba pokrętnie poszukać w odwrotności tego stwierdzenia. Zapytać - kiedy człowiek czuje się nieszczęśliwy zawsze. Czy jest coś, czego nie może zrobić i to go na pewno unieszczęśliwi?

Człowiek jest nieszczęśliwy, kiedy nie może zrobić czegoś dobrego innemu człowiekowi. Oczywiście że nie każdemu. Żyd nie będzie nieszczęśliwy, bo nie mógł w II Wojnie Światowej pomóc Hitlerowi i uratować go, gdy tamten popełniał samobójstwo. Arab nie zaleje się łzami, bo nie uratował od śmierci amerykańskiego Marines w Afganistanie. Żeby to zdanie było prawdziwe, to tak naprawdę musi ono brzmieć:

-Człowiek jest nieszczęśliwy, kiedy nie może zrobić czegoś dobrego człowiekowi którego kocha.

Właśnie tak. Człowiekowi, którego kocha. Jesteśmy nieszczęśliwi, gdy nie możemy pomóc ludziom których kochamy. Znaleźć im pacy, nakarmić, pocieszyć, uratować od choroby, ocalić od śmierci. Wolność więc polega na tym, że możemy kochanym przez nas ludziom nieść dobro. Pomagać. Służyć. Jeśli nie wolno nam tego robić, to jesteśmy nieszczęśliwi i zarazem pozbawieni wolności. Pora więc chyba zdefiniować pojęcie wolności.

-Wolność polega na możliwości czynienia dobra.

Tłumaczy to np. czemu ojciec, który nie pójdzie na piwo, bo musi się opiekować synem, jest szczęśliwy. Bo mimo, że pozornie ograniczono jego wolność, to on mógł zrobić dobro swojemu synowi, którego kocha. I tłumaczy to, dlaczego alkoholik-ojciec, który nie ograniczył swojej wolności, poszedł pić a zostawił rodzinę, nie jest szczęśliwy. Bo ten pierwszy jest wolny, a ten drugi nie. Bo ten pierwszy siebie ograniczył i zyskał więcej wolności. A ten drugi pozbawił się wolności, bo nie wyrzekł się swoich możliwości dla ludzi, których kocha.

Nie będę mnożył przykładów, wiele dziwnych sytuacji w życiu to tłumaczy. Powiem tylko, że  nie lubię np. wschodnich filozofii, które głoszą obojętność wobec świata, aby pozwalać oczyszczać się kosmicznej karmie w innych ludziach. Oni medytując chcą osiągnąć wolność poprzez wyrwanie się z tego świata i są jak ci ludzie, których pozorna wolność jest ograniczana przez innych ludzi, więc chcą się od nich oddalić.

Definicja "Wolność polega na możliwości czynienia dobra" jest przeze mnie wzięta z książki Benedykta XVI o Jezusie Chrystusie. I tutaj jeszcze muszę odpowiedzieć na pytanie o kierunek wolności. W jakim kierunku ma iść człowiek, aby zyskać więcej wolności? Musi tak jak Chrystus starać się kochać wszystkich, czyli rozwijać się kochając więcej ludzi. I jak On robić coś dla tych ludzi, nawet jeśli ma oddawać swoją swobodę czy iść za nich na krzyż.



środa, 1 maja 2013

Uważaj jakie umowy podpisujesz

Niestety spamuje ostatnio po sieci, bo nie mam pracy. Co robić. Robota nędzna, ale przynajmniej coś tam czasami się zarobi. No chyba że trafisz na oszustów, którzy Ci nie zapłacą za linki. Za to teraz trafiłem na naciągaczy. Firma X z pewnego miasta, detektywi, ochrona, doradztwo czyli znamy się na wszystkim, a więc na niczym. Szumnie nazywający się "Grupą Doradczą X". Praca u nich niby ma polegać na dodawaniu linków. Początek zachęcający, bo odpowiedzieli autoresponderem i przesłali umowę.

I natychmiast włączył mi się alarm.

Dostałem 3 odpowiedzi z autorespondera i od razu umowę? Kto daje umowę na spam? Po co? Przecież zleceniodawcy to bardzo nie na rękę. Wygodniej kazać dodawać a potem się wyłgać od płacenia. Stwierdziłem więc, że chcą mnie oszukać. I wertuje.

Znalazłem odpowiedź w karach za niewywiązanie się z umowy. Grupa Doradcza z pewnego miasta każe sobie słono płacić za drobiazgi. Zobaczcie:



Widzicie to? 50 zeta za niedodanie ogłoszenia, bo np nie zdążysz. 5zeta za błąd w ogłoszeniu (literówka?). Ale śmieszne jest nr IV, bo wcześniej bardzo dokładnie określono jak przesyłać. W linijce takiej to a takiej, link taki to a taki. Wpisz w inną linijkę albo dodaj inaczej.

Oczywiście frajer, który podpisze taką umowę a nie spojrzy do załącznika, którego fragmenty są wyżej, będzie miał przesrane. Będzie musiał tyrać dla tych windykatoro-detektywów, a jak coś będzie nie tak to zabuli karę aż miło.Ciekawi mnie tylko, czy to jest po to, aby nic nie placić ludziom, czy po to, aby pracowali i za tą pracę jeszcze płacili firmie


Natomiast szczytem szczytów jest punkt nr 5




Każdy kto spamuje po forach czy po ogłoszeniach wie, że niestety linki znikają. Spam to taki chamski pojedynek adminów z nami, gdzie cześć linków znika. a Grupa Doradcza z pewnego miasta chce brać 500zł za taki link? (Oczywiście chamstwem to my się wykazujemy, nie admini). Na dziesięć moich dodanych wczoraj wpisów dla pewnego banku znikło po chwili dwa. Dla tych windykatorów musiałbym więc zapłacić karę 1000zł, bo przecież wysłałbym im to, a oni po dwóch tygodniach by sprawdzili i ... jestem w czarnej dupie.


Swoją drogą trzeba mieć tupet. Podpisali się z imienia i nazwiska i chcą mnie naciągnąć. Ja nie dodam ani nazwy firmy, ani ich danych ale przecież zszargają sobie opinię, gdy tylko tak kogoś naciągną. Czy to aby warto? Co pomyślą po latach ich dzieci, gdy taki wpis znajdą w sieci? Czy ci ludzie są aż tak głupi?

Jak szukasz spamera to do mnie napisz. Potrafię tak spamować, że nikt się nie kapnie. Tylko nie próbuj mnie naciągać umowami, albo mi nie zapłacić. Jeden już taki był i się gorzko przekonał, że nawet jak nie mam adresu, to potrafię mocno przestraszyć skarbówką, zusem i państwowymi chartami. Ale kto by tam oszusta żałował.

I na koniec taka prosta rada. Jak chcesz coś robić dla kogoś w sieci to po kolei sprawdzaj w goglach
-imie i nazwisko
-imie i nazwisko ze słowami opinie, oszust
-nazwę firmy
-nazwę firmy ze słowami opinie i oszust
-adres mailowy też wpisz w google
- i to samo z tymi słowami
- numer telefonu to samo co mail
- a jak masz zdjęcie jakieś to też sprawdź w wyszukiwarce obrazów google
- a nawet spróbuj całe ogłoszenie wkleić i zobacz co będzie
 

Ech, pracy szukam, szukam pracy. Niech mnie ktoś zatrudni do pisania artykułów.

PS ciekawe czy taka umowa z takimi karami jest zgodna z prawem.