Wiele razy czytałem idiotyzmy ateistów na temat Starego Testamentu,
ludzi którzy na podstawie swojego przekonania oskarżają Boga o
okrucieństwo i wyciągają z tego czy tamtego fragmentu coś, co niby
świadczy o Jego winie. Nie zgadzam sie z nimi i nigdy się nie zgodzę.
Starczy się wgłębiać w ST i nie stawiać założenia że szukam tego czy
tamtego, a otwiera się przed osobą która szuka, drugie dno.
W Księdze Ezdrasza jest opisana taka historia. Żydzi po niewoli
babilońskiej, zabierają rodziny, przybytek i wracają do Jerozolimy. Ale
na miejscu do Ezdrasza odzywa się Sekemiasz, który mówi że zgrzeszyli
ciężko przeciwko Prawu, cześć z nich na wygnaniu wzięła sobie żony
obcoplemienne. Bóg przecież zakazał tego robić Żydom. W Prawie pisze, że
nie wolno, bo żona nakłoni męża by oddawał cześć obcym bogom a nie
Jahwe. I w istocie tak było. Choćby żona króla Salomona u schyłku życia
nakłoniła go do oddawania czci bałwanom.
Dwudziestego dnia dziewiątego miesiąca cały lud zebrał się w
Jerozolimie drżąc z powodu sprawy i z powodu deszczów. Sporządzono listy
winnych, ich żony a czasem synów oddalono. Wygnano, gdyby ktoś nie
rozumiał.
To okrutne prawda? Ateista miałby tu racje. Wyganianie było bardzo
okrutna karą za wykroczenie. Ciężko nawet wyobrazić sobie cierpienie
mężów, żon, dzieci. Ich ból wskutek rozłąki. Księga Ezdrasza zawiera
długą listę mężczyzn, którzy musieli oddalić żony. Bracia Maanasejasz,
Elizer, Jarib, Gedaliasz. Izmael. Malkiasz. Abdi. Zabadam. Urel. Joel. I
wielu, wielu innych.
Okrutne Prawo okrutnego Boga, powie ktoś. Ale przejrzyjcie całość
tego tekstu i zobaczcie jak reaguje na ich czyny Bóg? Cały rozdział 10
Ezdrasza milczy. To dziwne zachowanie jeśli porównamy z innymi
fragmentami. Zwykle Bóg jest ze swoim ludem, piętnuje ich grzechy, mówi
do nich osobiście lub przez proroków, karze lub nagradza, pomaga, broni.
A tu milczy. Gdzie więc jest Bóg?
Biblia jest bardzo oszczędna w opisy. Rzadko kiedy mamy opisany
strój, porę dnia, pogodę, Wydarzenia atmosferyczne prawie nie są
opisywane chyba ze mają jakiś wpływ na sytuację. Tak samo jest w tym
fragmencie poza... deszczem. Deszcz w innych fragmentach to nagroda dla
ludu lub powód strachu apostołów w łodzi w NT. Tutaj na lud zamierzający
wygnać te kobiety pada deszcz i Biblia to opisuje. Bóg milczy i zsyła
na nich deszcz.
Wile razy w ST ludzie grzeszą bo nie szukają u Boga odpowiedzi co
robić, nie proszą o pomoc. Co by powiedział poprzez proroków On na taką
prośbę? Wskazał by im sposoby odpokutowania winy. Cenę za wykup
człowieka Bóg określił w ilości srebra już dawno przed tymi
wydarzeniami. Każdy z Żydów mógł swoją rodzinę wykupić z tego wygnania.
Ale nie. Oni woleli sami to rozwiązać. Pokutują więc, radzą, ale Boga
nie pytają co robić.
A On już wcześniej im powiedział jak odkupić mają grzech.
Więc zesłał na nich deszcz i milczał. Bo gdyby za każdy grzech miał
karać to znowu by poszli na wygnanie. I nie mówi do nich bo chyba w tym
momencie był z wygnańcami nie izraelitami. Izraelici Boga nie szukali.
Szukali tutaj ucieczki od kary. Widzieli okrutnego Boga, zamknęli przed
Nim serce więc tak jak ateiści widzieli Go nie takim jaki jest naprawdę.
Każdy grzech wybacza. Kary zsyła łagodniejsze niż być powinny. Nie jest
skory do gniewu. Pomaga gdy Go wzywają. Zsyła deszcz na trawy, troszczy
się o każdy włos na głowie. Ale też dał wolność i nie zabiera jej gdy
chcemy robić coś złego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz